sobota, 23 listopada 2019

"Pucio - pierwsze zabawy", czyli jak rozwijać mowę małego dziecka przez świetną zabawę

Pucio - to imię zna chyba każde dziecko, czasem już przed ukończeniem pierwszego roku życia. Pucio to młody kawaler, który uczy dzieci onomatopei, pierwszych słów, a później nawet pokazuje, jak się opowiada... Jak na swój młody wiek, to jest wybitnie zdolny, a dzieci go uwielbiają i nawet nie wiedzą, że się razem z nim uczą. To jednak nie koniec jego zdolności... Postanowił bowiem wyjść z książki i zaprezentować nam Pierwsze zabawy dla zupełnych maluchów!



Nasza Księgarnia zawsze zyskuje moje wielkie uznanie za wykonanie tego, co wydają. Tu również zasługują na pochwałę - części gry są wykonane z grubej i solidnej tektury. Rozmiar jest dostosowany do małych rączek i ich umiejętności motorycznych. Tekturowe pudełko, tekturowe karty zapakowane w papierowe torby, czyli... wszystko ładnie, zdrowo i ekologicznie.


Nie byłabym sobą, gdybym nie zachwyciła się (jak zawsze) grafiką. Joanna Kłos ma swój niepowtarzalny styl i świetnie dobiera rysunki do wieku i możliwości percepcyjnych dzieci. Na rysunki po prostu przyjemnie się patrzy.
Układanka jest bardzo uniwersalna. Możemy bawić się z dzieciakami nawet przed ukończeniem pierwszego roku życia - pokazywać obrazki, opowiadać o zwierzątkach i przede wszystkim używać onomatopei. Do dyspozycji mamy karty z obrazkami oraz karty z napisami, co daje możliwość nauki czytania globalnego, dobierania napisu do obrazka. Kiedy dziecko już sobie z tym radzi - możemy bawić się w pary i jednocześnie ćwiczyć pamięć. Dzięki temu, że druga strona kart jest szara, możemy dokupić drugi zestaw i znów bawić się w pary z samymi obrazkami. Ta prosta w pary gra zawsze daje dzieciom mnóstwo radości, a przecież przy tym ćwiczy pamięć, koncentrację, uwagę wzrokową... Ilość kart możemy dobierać do dziecka.


W instrukcji zaproponowano parę różnych możliwości zabaw: co to? Jest - nie ma, gdzie jest? Daj! Gdzie pasuje? Ja czytam! Prócz tych zabaw napisanych przez autorkę, proponuję również, żeby bawić się z dziećmi w podziały na kategorie, np. znajdźmy wszystkie zwierzęta!


Jedyne zastrzeżenie do ćwiczeń z instrukcji, to fakt, że przy omawianiu obrazka dorosły ma mówić "jest koko", "gdzie jest koko" i tym podobne. Dlaczego się czepiam? Bo w przypadku zupełnie maleńkich dzieci mogę się na to zgodzić, ale jeśli mamy już dziecko, które ma ponad 1,5 roku, to nie powinniśmy do nich mówić w ten sposób. W swoim gabinecie zawsze tłumaczę rodzicom, że to nie jest koko, tylko kura, która mówi/robi "koko". Jest to o tyle istotna różnica, że dziecko później, mimo możliwości nazywania rzeczy po imieniu, nadal używa onomatopei, bo przecież wszyscy mówili, że to jest "koko", a jak poprosimy o znalezienie kury, to maluch nie będzie wiedział, o co chodzi. Warto byłoby o tym wspomnieć w instrukcji, by nie tworzyć dzieciom złego wzorca słowa. Stanowczo wolałabym, żeby pracować w ten sposób:

Oooo... Kura! Koko (lub robi/mówi koko) - w takiej sytuacji możemy się bawić onomatopejami, a równocześnie pozwalać na zapamiętanie prawidłowego wzorca słowa. Możemy pytać "gdzie jest kura", a dziecko prawdopodobnie znajdzie ją i samo z siebie powie triumfalnie "koko". Wtedy rodzic potwierdza - tak! To jest kura i robi koko! Brawo! Można też samemu wziąć obrazek i powiedzieć - śliczna kura! Jak ona robi?
Dzięki takiej formie pracy dziecko wie, że to jest kura i robi koko, ale nazywa ją tak, jak potrafi, mówiąc jedynie "koko".

Jedna ważna rzecz, o której trzeba zawsze pamiętać podczas pracy z dzieckiem - brak przymusu, presji... Jeśli dziecko nie odpowiada - to naszym zadaniem jest nazwanie obrazka. Nie wolno nam mówić "no powiedz koko", albo "jeszcze raz, no spróbuj, koko, nie kuku". Nie poprawiajmy dzieci, one naprawdę mówią najlepiej jak potrafią! Jeśli będziemy je do tego zmuszać, to... Możemy je trwale zniechęcić do prób i odebrać im całą radość z mówienia i odkrywania nowych możliwości artykulacyjnych.


Warto pamiętać, że sposób zabawy zawsze dobieramy do dziecka. Poza tym, jeśli tylko na to pozwolimy, maluchy same nam zaprezentują inne formy zabawy. Moi pacjenci (do trzeciego roku życia, gdyż takie niemówiące dzieci też się niestety zdarzają i trzeba zacząć od podstaw) karmili kartami pacynki, chowali karty do pudełek, robili z nich wieże, tworzyli labirynty i dobierali je w różne pary. Krótko mówiąc - to niepozorne pudełko daje całe mnóstwo wspaniałych możliwości. 

Za Puciowe cudowności gorąco dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!

  • Autor: Marta Galewska - Kustra
  • Ilustracje: Joanna Kłos
  • Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
  • Wiek: 1-4 lat
  • Ocena: 4+/6 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty