Niedawno rozpoczął się rok szkolny… Widzę jak wiele osób
narzeka na szkołę i z niechęcią patrzy na nadchodzące dni, które będą spędzone nad książkami i zeszytami. Wiem, że nauka zajmuje w naszym życiu
bardzo ważne miejsce i postanowiłam trochę Wam ułatwić życie...
Jak wiadomo, środowisko szkolno-akademicko-studenckie jest
wiecznie zapracowane, a sesja/sprawdziany/egzaminy/kolokwia spędzają niejednemu
z nas sen z powiek… Bo przecież nikt normalny nie ma czasu na naukę!
Studiowanie polega przecież również na spotkaniach towarzyskich, imprezach i
wszelkiego rodzaju aktywnościach, do których NIE zalicza się nudne zakuwanie… W
studenckim życiu przychodzi jednak taki moment, w którym biedny uczeń nie ma
wyjścia i po prostu MUSI wziąć się do nauki! Wielu z Was ma przed sobą wiele
egzaminów, matur, kolokwiów… Niektórzy na pewno wkrótce rozpoczną studia i
pewnie są jeszcze bardziej przerażeni niż maturzyści. Pytanie zatem brzmi: JAK SIĘ UCZYĆ, ŻEBY SIĘ
NAUCZYĆ, ALE PRZY TYM NIE ZMĘCZYĆ?
Wszystkie wymienione niżej uwagi mogą przydać się również
"zwykłemu śmiertelnikowi", który pragnie trochę rozszerzyć swoje
horyzonty. Przede wszystkim jednak kieruję je do gimnazjalistów, licealistów i studentów.
Jak zatem powinniśmy się
uczyć, aby się nauczyć (trwale!), a przy tym, nie zmęczyć? Wbrew pozorom
odpowiedź jest bardzo prosta – korzystając z dotychczasowej wiedzy o procesie
uczenia się oraz znanych wszem i wobec technik i metod nabywania wiedzy. Jako
pedagog, który całym sercem fascynuje się tym, w jaki sposób przyswajamy
informacje i umiejętności, chętnie podzielę się z Wami tą niezwykłą wiedzą,
dzięki której będziecie się uczyli znacznie szybciej i może nawet przyjemniej…
Kto wie?
Jestem przekonana, iż część z
Was już używa w jakimś wymiarze tego, co szumnie nazwałam metodami uczenia się…
Otóż wiem, że podkreślacie czasem coś w notatkach, uczycie się ze znajomymi,
używacie skojarzeń, a część z Was może nawet coś bazgrze i rysuje? Wbrew
pozorom najlepsze notatki, to nie takie, które są szalenie przejrzyste i
uporządkowane. Gdybyście zobaczyli notatki Alberta Einsteina czy Leonarda da
Vinci, przekonalibyście się, że są zamazane, pełne rysunków i dla kogoś innego,
niż sam autor, zupełnie nieczytelne i bezużyteczne…
Jakie więc powinny być notatki, aby dobrze się z nich uczyło?
Przede wszystkim podczas
wykładu nie powinniście starać się napisać wszystkiego co mówi wykładowca…
Wtedy niczego nie zrozumiecie, a przecież aktywne słuchanie też jest
ważne! Spróbujcie zatem robić notatki za pomocą słów-kluczy i
odnośników. Nie bójcie się też rysunków, grafów czy
strzałek. Pomocne również będzie (jeśli macie na to czas) pisanie
„własnymi słowami”. Z naukowego słownictwa w domu nic nie zrozumiecie, lepiej
więc napisać sam sens wypowiedzi, niż ją cytować… W notatkach niezmiernie
istotne są również kolory, ale o nich opowiem dokładniej później.
Kiedy już jednak macie gotowe
notatki i chcecie zacząć się uczyć w domu, powinniście zwrócić uwagę na wiele
czynników, które wpływają na proces uczenia się. Przede wszystkim przed
przystąpieniem do nauki wysprzątajcie swój pokój!
Organizm trochę się rozgrzeje, Wy się obudzicie, a podczas nauki nie będzie Was
rozpraszać zabałaganione otoczenie. Pomóc też może wywietrzenie
pomieszczenia – chyba nikt nie potrafi się uczyć, kiedy w pokoju
jest duszno i nieprzyjemnie…
Skoro miejsce pracy mamy już
przygotowane powinniśmy przystąpić do wyłączenia wszelkich
rozpraszaczy. Wiem, że może to być dla Was trudne zadanie, ale
telewizor, komputer, radio a nawet telefon powinny być wyłączone! W przeciwnym
razie Wasza uwaga ciągle ulega rozproszeniu. A to posłuchacie co się
dzieje w ulubionym serialu, a to zbulwersujecie się wiadomościami w radio,
później dostaniecie sms-a, na którego koniecznie musicie natychmiast odpisać i
do tego jeszcze dojdzie facebook nieustannie wydający z siebie ponaglające
dźwięki, które niemal błagają o odczytanie nowych wiadomości i sprawdzenie
powiadomień.
Przez wszelkiego rodzaju bodźce rozpraszamy naszą uwagę, dekoncentrujemy się i
przestajemy myśleć o
nauce. Aby więc zacząć się uczyć wydajniej i spędzać
nad książkami znacznie mniej czasu - posłuchajcie mojej rady i
wyeliminujcie rozpraszacze (do których należy również marudzący mąż czy
złośliwa siostra, więc lepiej zamknijcie się w pokoju).
Wiadomo jednak, że nawet bez
zakłócających bodźców nasza koncentracja ma swoje granice. Badania
dowodzą, iż optymalnym czasem nauki jest 30 minut –
po tym czasie zapamiętujemy znacznie mniej z przyswajanych treści, w związku z
czym niezbędna jest… przerwa! Powinna trwać 5 – 10 minut.
Możesz ją przeznaczyć na parę przysiadów, wycieczkę do kuchni po kawę (która
również wspomaga naukę) czy po prostu chwilę relaksu. Dobrym rozwiązaniem jest
włączanie minutnika, który poinformuje nas (niczym szkolny dzwonek), iż czas na
chwilę przerwy! Dzięki temu nie musimy sprawdzać czy już czas na przerwę i
możemy się oddać wyłącznie nauce. Sama zawsze uczę się w ten sposób i póki nie
usłyszę dźwięku budzika nie zwracam uwagi na nic innego, niż nauka.
Aby jednak uczyć się w
przyjemniejszej atmosferze możesz włączyć muzykę. Najlepsza
jest barokowa, ale nie każdy ją lubi… Muzyka sprawia, że uczymy się wydajniej,
jednak nie każdemu pomaga – czasem lepiej się uczyć w zupełnej ciszy.
Przejdźmy jednak do samego
procesu uczenia się. Siadamy przed notatkami i co dalej? Czytamy je i już?
Nie jest to aż tak proste. Aby przystąpić do nauki powinniśmy
najpierw wyposażyć się w różnego rodzaju długopisy i flamastry o
różnych kolorach. Warto, aby każdy z kolorów coś dla nas oznaczał –
zielony to postać, czerwony to data, żółty to ważne pojęcie itp. Czytając
notatki powinniśmy więc podkreślać to, co dla nas najbardziej istotne i
wyszukiwać słowa – klucze. Dzięki takiemu systemowi kolorowego podkreślania
wystarczy jedno spojrzenie na notatki i od razu znajdziemy to, czego
szukaliśmy! Nie musimy po sto razy czytać jednego tekstu – do powtórki wystarczą
podkreślone informacje.
Samo podkreślanie niewiele nam
jednak da. Owszem – będziemy bardziej skupieni niż podczas samego
czytania, ale przecież zawsze może być lepiej. Aby było lepiej wystarczy użyć
trochę wyobraźni i upstrzyć notatki rysunkami pełnymi skojarzeń i
kolorów. Sama również używam tego systemu i muszę przyznać, że
działa! Podczas tworzenia rysunków musimy bowiem zastanowić się co i jak
narysować. Nie liczą się umiejętności plastyczne, tylko skojarzenia. Taka
technika pozwala połączyć pracę lewej (odpowiedzialnej za myślenie liniowe,
pisanie, liczenie) i prawej (odpowiedzialnej za twórczość, kolory, wyobraźnię)
półkuli mózgowej, dzięki czemu znacznie lepiej zapamiętujemy.
Sposoby nauki zależą jednak
również od naszych osobistych preferencji. Zapewne każdy z Was słyszał o
podziale na wzrokowców, słuchowców i kinestetyków, ale tak naprawdę
najważniejsze podczas nauki jest łączenie wszelkich zmysłów –
wzroku (pisanie, rysowanie), słuchu (mówienie, rozmowa, słuchanie innych) i
dotyku (w przypadku, kiedy możemy coś samodzielnie przećwiczyć, ulepić,
doświadczyć).
Wydajność procesu uczenia się
znacznie zwiększa również współpraca z innymi. Najlepiej
uczymy się tłumacząc lub słuchając tłumaczenia danego tematu. Nawet sam Albert
Einstein zauważył, iż jeśli nie potrafisz wytłumaczyć czegoś w prosty sposób,
to znaczy, że tak naprawdę tego nie rozumiesz. Podczas tłumaczenia komuś sami
powtarzamy materiał i lepiej go zapamiętujemy, jeśli jednak nie mamy z kim
współpracować warto uczyć się po prostu na głos –
maskotki i rośliny też cierpliwie słuchają. Żeby jednak nauczyć się trwale i
bezstresowo powinniśmy zrobić coś, czego nikt z nas nie lubi – podzielić
materiał na części i rozłożyć w czasie. Z doświadczenia jednak wiem,
iż mało kto ma tyle samozaparcia, więc skoncentruję się na rzeczach, które
ułatwią naukę parę dni przed egzaminem… Do tego zatem nie będę Was zmuszać –
zaznaczę jednak, że warto.
Wiele metod i wskazówek
opracował Tony Buzan, którego uważa się za autora map myśli
– jednej z najefektywniejszych metod
uczenia się. Aby stworzyć mapę myśli trzeba wyposażyć się w kolorowe długopisy
oraz czystą kartkę. W centralnym miejscu kartki zapisujemy hasło, które będzie
tematem naszej mapy. Od tego hasła odchodzą wszelkiego rodzaju odniesienia,
które należy zilustrować. Ta metoda nie zawsze jest możliwa do wykorzystania,
jednak jeżeli uczymy się np. o osiągnięciach jakiejś postaci, to możemy puścić
wodze fantazji i zrobić mapę, dzięki której zapamiętamy tę osobę na długo.
Dużym plusem map jest to, iż ułatwiają powtórkę, a informacje prawie same
wchodzą do głowy. Jest tak, ponieważ wzrokowo zapamiętujemy obrazy i barwy
jednocześnie pamiętając nasze skojarzenia i proces twórczy, który miał miejsce
podczas tworzenia mapy. Jest to jedna z moich ulubionych metod – spróbujcie,
zanim skrytykujecie! :)
Przykładowa mapa myśli (o
mapach myśli!)
(źródło - http://www.targi.lodz.pl/targi/195-salon-ciekawej-ksiazki/2585-warsztaty/warsztaty-tworzenia-map-mysli/
)
Wcześniej wymienione czynniki
wpływające na proces uczenia się są ważne, jednak najważniejsza jest motywacja,
brak stresu i dobre samopoczucie. Jeżeli jesteśmy chorzy to żadna siła
nas nie zmusi do nauki. Na motywację i stres mamy już jednak
wpływ. Oczywiste jest, że szybko wejdzie nam do głowy to, co nas
interesuje i co chcemy zapamiętać, a do tej drugiej, mniej ciekawej części
musimy się po prostu zmusić. Powinniśmy również starać się nie
myśleć o problemach czy ewentualnej poprawce. Trochę
optymizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a uczniom i studentom może wręcz
pomóc! Istnieje również coś takiego jak „mechanizm ucieczkowy”, który sprawia,
że (ze względu na strach – często nieuświadomiony), uciekamy przed nauką, bo
boimy się porażki. Przez to materiał, którego musimy się nauczyć nieustannie
się nawarstwia! Posłuchajcie mnie i po prostu nie panikujcie! Jeżeli materiał
jest trudny i nic nie rozumiecie – zamiast się poddać, spróbujcie np. czytać na
głos lub poprosić o pomoc.
Nie da się ukryć, że to, czy
uczymy się wydajnie zależy od mnóstwa czynników, nawet tak przyziemnych jak
głód, zmęczenie, zła pogoda czy zmartwienia. Warto sobie jednak zdawać sprawę z
ich występowania i pamiętać również o czynnikach, które na proces uczenia się
wpływają pozytywnie. Jeżeli więc czujemy się wypompowani z energii i już
jesteśmy przekonani, że nie ma najmniejszej szansy na zdanie egzaminu czy zaliczenie
sprawdzianu bądź kolokwium, zamiast się nad sobą użalać weźmy się do
roboty. Zaparzmy kawę, najedzmy się czekolady (która również pomaga,
zwłaszcza gorzka), usiądźmy do notatek oraz książek i przede wszystkim
uwierzmy, że jest szansa na sukces! Jestem przekonana, że stosując się do
tych paru wskazówek nauka stanie się znacznie przyjemniejszym procesem.
Mam nadzieję, że Was nie
zanudziłam! Na ten temat mogłabym perorować godzinami… Co prawda każdy z nas
powinien najpierw przekonać się jaki ma dominujący typ inteligencji, bo ta
wiedza pozwala na dobranie najbardziej wydajnych metod. Mogłabym Wam również
opowiedzieć o technikach pamięciowych (temat rzeka) i pokazać parę książek,
które ułatwią naukę, ale na to przyjdzie czas, jeżeli ten post spotka się z
Waszym uznaniem.
Wszystkie powyższe rady
pisałam „z głowy” –moja praca magisterska opowiadała o tym, w jaki sposób się
uczymy i postanowiłam podzielić się z Wami (chociaż częściowo) swoją wiedzą. Gdyby ktoś chciał bibliografię albo książki
na któryś z tematów – piszcie w komentarzach. Sporo informacji możecie też
znaleźć w Internecie na własną rękę.
Mam nadzieję, że trochę Wam pomogłam! Dawajcie
proszę znaki, czy wprowadzicie chociaż część zasad w życie. A jeżeli
wprowadzicie – powiedzcie, czy pomogły! :) Będę wdzięczna za komentarze - pokażcie, że naprawdę to przeczytaliście!
Zapraszam również na swój drugi blog (recenzje książkowe) - http://kto-czyta-nie-pyta.blog.pl/
Otóż to! Jednak czasami nie starcza doby na pół godziny nauki i 10 minut przerwy. Dopiero w liceum zaczęły się lekcje wykładowe i problem, bo czas się przestawić. Przede wszystkim z doświadczenia polecam zrezygnować z małych zeszytów i kupić duże, jak nie A4 to przynajmniej pośrednie - większe od A5. Zaczęłam podkreślać, tworzyć więcej akapitów, zaznaczać kolorowymi kartkami.... I nagle jak z historii miałam 2, skoczyłam na 5! (nie kłamię, mogę pokazać świadectwa :P)
OdpowiedzUsuńNastępnie pojawia się mój chłopak, z którym oboje jesteśmy nogi z matematyki. Zaczęliśmy uczyć się razem, ubierać myśli w słowa i wspólnie rozwiązywać zadania - pomogło, może nie rozumiem matematyki lepiej, jednak zostają wiadomości w głowie na dłużej.
Największy problem mam jednak z mapą myśli - nie potrafię sobie niczego w głowie ułożyć w taki sposób! Dlatego zostaję przy innych metodach. Fakty mówią same za siebie - by się dobrze nauczyć, trzeba wyzwolić kreatywność!
http://askier-pisze.blogspot.com
To warto wtedy uczyć się 40 minut i robić chociaż 2 minuty przerwy, albo pół minuty i 10 przysiadów. Przerwy mają WIELKIE znaczenie... I chociaż może się wydawać, że nauczysz się więcej siedząc dwie godziny non stop przy książkach, to niestety tak nie jest. Bo mózg już paruje! Daj mu chociaż chwilkę, a zobaczysz efekty :) Poza tym ważna jest koncentracja na jednej czynności - później, podczas przerwy możesz sprawdzić telefon, fb czy cokolwiek innego.
UsuńDzięki za komentarz! ;)
Ja nawet w liceum, nie miałam lekcji wykładowych i szczerze mówiąc martwi mnie to. Teraz kiedy zacznę studia zajmie mi pewnie mnóstwo czasu zanim ogarnę ten tryb uczenia się. Za dwa miesiące zobaczymy jaka metoda będzie dla mnie najskuteczniejsza :D
OdpowiedzUsuńA jakie studia zaczynasz? :) Nawet, jeżeli nie zdążysz wszystkiego zanotować na wykładzie - zawsze są biblioteki i internet. Wtedy wystarczy, że wypiszesz słowa kluczowe, a wiedzę możesz uzupełnić na własną rękę... Poza tym wykładowcy mają obowiązek w USOSa (taki system internetowy, gdzie masz oceny i różne informacje) wpisać literaturę... Będzie dobrze - najgorszy jest pierwszy miesiąc, ale szybko się przyzwyczaisz.
UsuńDziękuję Ci serdecznie za komentarz! Mam nadzieję, że moje rady trochę Ci ułatwią życie :)
;
OdpowiedzUsuńNauka ważna sprawa. W końcu chodzi o zdobycie odpowiedniej wiedzy, żeby w przyszłości być dobrym w tym co się robi. Uczelni i kierunków jest wiele. Na https://www.ssw-sopot.pl/finanse-i-rachunkowosc/ jest taki właśnie kierunek, który cieszy się dużą popularnością. A i praca po takim finansowym kierunku jest.
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest różnica między uczeniem się a nauczeniem. Dlatego bardzo ważne jest to, żeby robić to efektywnie. Są nawet różne takie porady, na https://futurecollars.com/pl/jak-uczyc-sie-efektywnie/ takie znalazłem. Myślę, że mogą być przydatne. A wy macie jakieś swoje skuteczne metody?
OdpowiedzUsuńNa pewno jak się człowiek uczy czegoś co go interesuje to łatwiej przyswoić wiedzę. Dlatego ja chcę iść na kierunek ochrony środowiska http://www.wseiz.pl/pl/studia/wydzial-zarzadzania/ochrona-srodowiska bo to jest to w czym czuję się najlepiej
OdpowiedzUsuń