Pierwsze co zwróciło moją uwagę w Roku na targu to dosyć specyficzna grafika. I to jest właśnie dla mnie największy minus tej książki... Obrazki są jakby wycięte, trochę oderwane od rzeczywistości. Jestem zwolenniczką nieco delikatniejszych kresek, wyraźniejszych postaci i większej jasności w przekazie, ale na tym moje zastrzeżenia do tej książki na szczęście się kończą! Pamiętajmy jednak, że to, co nie podoba się mnie, może wzbudzić u kogoś innego szaleńczy zachwyt. Wśród dzieci opinie są podzielone - część chętnie przegląda tę książkę, a część zupełnie nie jest zainteresowana obrazkami... Najlepiej się sprawdza wśród dzieci powyżej 4 roku życia.
Żeby trochę osłodzić swoją ocenę tych rysunków muszę dodać, że autorka zadbała o dość dużą wyrazistość. Dzięki temu, że nie ma tu jakiegoś wielkiego ścisku i szaleństwa (jak w moim ukochanym Roku w przedszkolu), dzieciom może być nieco łatwiej się w tym wszystkim odnaleźć. Niemniej jednak, by maluch mógł zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, najpierw musi zrobić to dorosły! Poznać postaci, ich upodobania, a także ich role w książce. Wtedy znacznie łatwiej zachęcić dziecko do "wspólnego czytania". Zanim zaczniemy intensywną lekturę, możemy najpierw przeczytać krótki opis o każdym z bohaterów, który znajduje się na pierwszych stronach.
Jak w przypadku całej serii tutaj też mamy książkę podzieloną na miesiące. Dzięki temu możemy obserwować targ przez cały rok i poznać prawa, jakim się rządzi... Jacy są kupujący? Jacy sprzedający? Co wyprawia kot Paragon? Kto wyprowadza bezpańskie psy? Dlaczego kawki bywają drażniące? Kim są Janusz i Grażyna i dlaczego są tacy sprytni i jednocześnie nielubiani? Najlepiej jest śledzić tutaj jedną postać przez wszystkie 12 miesięcy. Dzięki temu będzie nam łatwiej zrozumieć, co się dzieje - kto się z kim przyjaźni i jakie rzeczy pojawiają się na targu w danym okresie roku. Wśród bohaterów krąży wiele emocji, część z nich można wyczytać z mowy ciała, a część z wyrazu twarzy, więc mamy tutaj też świetny trening rozumienia emocji.
Rok na targu to książka, która zyskuje przy bliższym poznaniu. Na początku byłam do niej zniechęcona ze względu na zupełnie "nie moją" grafikę, ale z każdą stroną uśmiechałam się bardziej. Moi ulubieni bohaterowie to oczywiście Grażyna i Janusz, którzy mocno cwaniakują i sprzedają drożej to, co udało im się kupić tanio. Ponoć zbierają na wakacje w Egipcie, ale z takimi to nic nie wiadomo...
Jola Richter-Manuszewska świetnie dobrała kolory, wybrała różnorodne postacie, nauczyła nas, co i kiedy można spotkać na rynku, a przy tym niejednokrotnie sprowokowała mnie do uśmiechu dzięki wielu ciekawym sytuacjom pokazanym na targu. Żeby pokochać tę książkę, trzeba jej dać szansę i z każdą stroną zachwycać się bardziej!
Okiem logopedy:
Jak we wszystkich książkach z tej serii, tutaj też wyćwiczymy przede wszystkim mowę opowiadaniową i spostrzegawczość. Często umawiam się z dziećmi, że przyglądają się jednej z postaci i towarzyszą jej przez całą książkę. Później sobie rozmawiamy o tym, co się wydarzyło w ciągu tego roku i jaki wpływ miała na to pogoda. Na targu dzieje się naprawdę wiele i dzieci chętnie domyślają się, co i dlaczego się stało. W związku z tym ćwiczą też myślenie przyczynowo-skutkowe. Możemy tez sporo popracować nad rozumieniem emocji.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!
- Tytuł: Rok na targu
- Autor: Jola Richter-Magnuszewska
- Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
- Rok wydania: 2018
- Ocena: 4+/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz